Wchodząc do domu, wręcz pchnęłam go na kanapę, gdzie siedzieli nasi ojcowie z piwem. Wszyscy spojrzeli na mnie z dużymi oczami, nie bardzo rozumiejąc zaistniałą sytuację
- Chciał się zabić - Powiedziałam od razu
- Nie chciałem - Jęknął - Jest niedaleko most, fajnie oświetlony, chciałem się tam tylko przejść - Wyjaśnił - A ta od razu wyjechała z samobójstwem - Przewrócił oczami
- Tai nie wszyscy idą na most z tym zamiarem - Głos ojca zaczął się łamać
- Mama mówiła to samo, że chce się przewietrzyć, zobaczyć światła, pomyśleć, a na drugi dzień ją w rzece znaleźli. Każdy tak mówi - Wręcz warknęłam
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz