- Yhym... to będzie trudne. - przegryzłem lekko dolną wargę.
- Na pewno coś masz. - uśmiechnęła się pod nosem.
- Jak znalazłem psa, miałem wtedy 9 lat, jak wracałem ze szkoły przez las, był przywiązany do drzewa. Był strasznie chudy... nazwałem go Keylan. No i go przygarnąłem, razem było nam raźniej. - uśmiechnąłem się lekko.
- Co się z nim stało? - spytała.
- Dwa lata później, przechodziliśmy przez autostradę, jechał samochód a ja go nie zauważyłem, odepchnął mnie, ale sam no... wiesz - lekko się skrzywiłem. - Nawet nie raczył się zatrzymać...
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz