- Nauczę cię siodłać konia, później spróbujemy na lonży. - uśmiechnął się lekko.
- Uważaj, jeszcze sobie paznokcie połamiesz.
- Maks... - skarcił mnie wzrokiem.
Spojrzałem na niego chłodnym wzrokiem po czym ruszyłem w kierunku domu. Niech sobie nie myśli, że będę się do niej szczerzył i był na każde zawołanie. Jeszcze czego.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz