Następnego dnia jak zawsze o piątej rano byłam już na nogach, nie lubiłam spać, a bieganie to była jedyna chwila, kiedy mogłam o wszystkim zapomnieć. Sama nie wiem, kiedy znalazła się w mieście. Ze słuchawkami byłam tak zajęta myślami, że nawet nie zauważyłam, kiedy ten czas zleciał. Jednak skoro już tutaj jestem to chociaż się rozejrzę i przy okazji kupię zapas swoich ulubionych cukierków. Zadowolona zaczęłam wracać do domu, w którym znalazłam się jakoś o 9.
- Gdzie byłaś? - Usłyszałam ojca, który stał już w kuchni z kubkiem kawy
- A czy to ważne? - Podniosłam jedną brew kierując się do swojego pokoju
- Zaraz masz lekcje jazdy, zjedz coś wcześniej... Zrobiłem naleśniki i...
- Nie lubię naleśników - Przerwałam mu szybko - A jeśli tak bardzo zależy Ci na tych całym lekcjach to sam się na nie zapisz, a nie mnie tam ciągniesz - Zamknęłam drzwi padając na łóżko. Niestety jego gadanie doprowadzało mnie do takiego szału, że w końcu dałam za wygraną. Dobrze, że chociaż ciągle miałam Demona, który towarzyszył mi dzisiaj podczas wyprawy... Siedziałam na ławce głaskając psa
- Zaraz przyjdzie do Ciebie właściciel Tomy, to mój przyjaciel proszę Cię bądź dla niego miła - Westchnął
- Trzeba było pozwolić mi zostać u babci - Spojrzałam na niego z ziemnym wzrokiem - Przez Ciebie tutaj muszę siedzieć, a mogłabym być ze swoimi znajomymi
- To jak gotowa? - Mężczyzna podszedł do nas ze swoim synem. To będzie ciężki dzień. Chociaż może w stosunku do niego postaram się ugryźć w językiem. Chociaż do jego syna nie mam zamiaru odzywać się inaczej
- Powiedzmy - Wstałam - Demon zostań - Pies grzecznie usiadł merdając ogonem - Więc od czego mam zacząć?
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz