- Jak było? - Usłyszałam w samochodzie
- Nawet - Mruknęłam
- No proszę nie usłyszałem nic złego z Twych ust, to chyba coś nowego - Uśmiechnął się - A więc jutro rozumiem, że też pojedziesz?
- Chyba... - Przewróciłam oczami. W domu od razu poszłam pod prysznic.
- Idziesz jeść?!
- Jadłam już - Odpowiedziałam jedynie
- Taiga... Czy Ty zaczniesz ze mną normalnie gadać? - Stał na schodach z talerzem
- To Twoja wina, że matka wpadła w taki stan, Twoja i tylko Twoja - Mówiłam ze spokojem, zamykając drzwi od pokoju. Następny dzień wyglądał prawie tak samo. Siedziałam na ławce z psem, czekając na instruktora, ku mojemu zdziwieniu również i mój ojciec chciał zaczekać. Siedziałam już na koniu, jednak udało mi się usłyszeć ich rozmowę
- Nie wiem co mam robić...Nie umiem się z nią dogadać... Obwinia mnie o wszystko....
- Nie stój tak - Nagle za mną rozbrzmiał głos, wystraszona ponownie znalazłam się na ziemi. Koń jedynie się cicho zaśmiał, trącając mnie łbem
- Nawet już stać spokojnie nie można ptasi móżdżku? - Burknęłam wstając i się otrzepując
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz